Tak niedawno świętowaliśmy Sylwestra, Nowy Rok, stulecie, tysiąclecie, a tu proszę: styczeń się kończy. Ani się obejrzymy, a znów nadejdzie Boże Narodzenie. Ogólnoświatowa kampania nie odniosła w moim przypadku pożądanego skutku, bo wcale jakoś nie czuję jakbym wkroczył w nowe milenium. Ale może dlatego, że problemy pozostały te same, i nawet ci, którzy ruszają do finiszu ku Europie, pozostają jak dotąd nieczuli na problemy pielęgniarek, a także - co jeszcze smutniejsze - chorych. Pomysł, aby pozamykać po południu i na weekendy pogotowie ratunkowe bardzo mi się podoba. Tylko dlaczego, skoro ambulatorium otrzymuje żebracze 10 złotych (słownie: złotych dziesięć!) na godzinę działalności, kasę chorych w moim rodzinnym mieście stać jednocześnie na ustrajanie sobie trzeciego budynku, bo urzędnikom w dwóch dotychczasowych willach już za ciasno? Swoją drogą powstał nowy gejowski portal chłopcy. Dobrze zaczynają, zobaczymy jak się będzie rozwijał...
Magiczne daty nic niestety nie gwarantują, widać to na całym świecie. Ot, Tysiąclecie jak każde inne, niestety…
EMPiK zaprzestał sprowadzania zachodnich czasopism gejowskich. Nie ma Attitude, nie ma MännerAktuell. Szkoda, bo polskie tytuły prezentuje w pełnym zakresie, ale przecież to nie to samo. Wprawdzie najpierw Facet radykalnie zmienił format (choć niekoniecznie koncepcję), a począwszy od stycznia Inaczej odziało się w nowe szaty graficzne, ale pozostały zaledwie swojskimi pisemkami. Rozumiem, że nadal największym wzięciem cieszą się zdjęcia, opowiastki erotyczne oraz ogłoszenia, ale czasem warto wiedzieć coś więcej i prędzej. Dostęp do przynajmniej dwóch tytułów zagranicznych pozwalał się zorientować, co piszczy w druku gdzie indziej i wcześniej, bo rodzime periodyki i tak podpierają się tłumaczeniami. Zniknięcie obu tytułów wydaje się o tyle zagadkowe, że w innych działach tematycznych zachodniej prasy leży pod dostatkiem. Brak zainteresowania czy celowy zabieg?
Coraz więcej za to kontrowersyjnych tematów w telewizji, zwłaszcza tej komercyjnej, bo wiadomo: nic tak nie poprawia oglądalności jak widowiskowy trup czy zboczeniec. Rozmowy w Toku - niczym sławetny Jerry Springer - mają już swoje wieczorne, ostrzejsze wydanie. Bardzo lubię panią Drzyzgę, ostatnio czytałem, jaką to porządną robotę odwalają jej researcherzy, a ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jakakolwiek by ta robota nie była, to ostatecznie idzie na marne. Bo jak dotrzeć do sedna sprawy, pozwolić się otworzyć rozmówcy, skoro ma się ich kilku, plus kilku komentatorów, program nie może nużyć, więc ostatecznie każdy wygłasza po trzy zdania. W tej sytuacji nie sposób powiedzieć coś konkretnego, niestety, a przecież ci ludzie przychodzą mówić o swoim życiu. Zoomów i Reporterów lepiej już w ogóle nie włączać. Nie bez powodu redaktorzy Rzeczypospolitej pochylili w swoim raporcie zatroskane czoła nad polskimi mediami…
Widzowie TeleŚwiata przyznali nagrody swoim ulubieńcom. Odbyła się gala, na którą sprowadzono bogu ducha winną Sofię Loren. Tymczasem na moich oczach dokonała się subtelna przemiana: dotąd ludzie TVP dobitnie podkreślali wszędzie, dla kogo pracują; tym razem to Hubert Urbański & Co. robili dosyć natrętną publicity swojej stacji. Może i trzeba zaznaczyć swoją obecność, ale czemu wypada to z lekka niesmacznie? Coraz bardziej zresztą doceniam postawę Polsatu, który przynajmniej nie usiłuje wykreować się na stację ambitną, rżnie chamówę od początku do końca z ambitniejszymi przerywnikami, w przeciwieństwie do TVN, która coraz bardziej staje się nowatorską stacją dla podglądaczy. A inni chętnie nowinki podchwytują i wcale nie wiem, czy z korzyścią dla kogokolwiek, jeśli ładuje się budżety średniego filmu fabularnego w sztucznie wykreowane wydarzenie. Program o ujawnieniu Agenta obejrzałem z niejakim zażenowaniem: jak to, więc to już? A co ta biedna dziewczyna zdążyła napsuć? A co z tego świadomie? A jak to się ma do średniej renty? I w ogóle: po co to wszystko?!?
Smutne, bo przecież to dopiero początek wieku. Wieku, w którym strach wziąć do ręki starą, dobrą parówkę. A najgorsze, że jak w przypadku większości nowoczesnych kataklizmów bywa, sami sobie i biednym cielakom zgotowaliśmy ten los. I nie łudźmy się, że w Polsce karmi się bydło inaczej. Aż tacy zapóźnieni niestety nie jesteśmy…
Koosie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz