wtorek, 24 stycznia 2012

Gej szuka pracy

ilka tygodni temu matka mojego kumpla przeszła na emeryturę - po 41 latach pracy. Możecie to sobie wyobrazić? 41 lat w jednej firmie, przy tej samej ulicy - dzień w dzień, miesiąc w miesiąc, rok w rok. Mało prawdopodobne, aby podobny rekord udało się osiągnąć komukolwiek z nas. Po pierwsze dlatego, że rynek pracy jest zupełnie inny, niż kiedyś. Dziś bez większego problemu można wylecieć z każdego stanowiska i z każdej roboty, o czym wielu już miało okazję się przekonać. Mało prawdopodobne jest, że komuś uda się wytrwać w jednej firmie przez prawie pół wieku także i dlatego, że dziś częściej, niż kiedyś, z własnej woli zmieniamy miejsca pracy. Ja sam robię to średnio raz na dwa lata - głównie dlatego, że zależy mi na tym, aby się zawodowo rozwijać. Gdy zaczynam wpadać w rutynę i działać według stałych kilkudziesięciu schematów - wiem już, że czas najwyższy na zmianę.


Miałem szczęście, że początki mojej drogi zawodowej przypadły na wczesne lata dziewięćdziesiąte. Ci, którzy zaczynają dzisiaj, są w o wiele gorszej sytuacji. Zaś w najgorszym położeniu - przynajmniej tak wynika z moich osobistych obserwacji - są absolwenci, którzy przez cały okres studiów nigdzie nie pracowali. Ci na znalezienie jakiejkolwiek sensownej roboty w zasadzie nie mają najmniejszych szans. Nikt ich nie przyjmie, bo nikt najzwyczajniej w świecie nie ma czasu na dodatkowe szkolenie i wyjaśnianie wszystkiego. Wiem, że trochę uogólniam, są przecież i takie firmy, którym na zdolnych, młodych ludziach zależy, ale to wyjątki. Na przykład w moim zawodzie coraz częściej normą jest odsuwanie od pracy doświadczonych ludzi i przyjmowanie, w zasadzie prosto z ulicy, młodych stażystów, którzy co prawda niewiele potrafią, ale mają tę cenną zaletę, że imponuje im robota w znanej firmie, nawet jeśli za tę robotę dostaje się grosze. Co więcej, ci ludzie - i to też jest ich wielka zaleta - przynajmniej przez kilka miesięcy nie ośmielą się podskoczyć i upomnieć o swoje. Gdy podskoczą - wymieni się ich na nowych. A chętnych na ich miejsce na pewno nie zabraknie.

Szukanie pracy to ciężka praca. Przy czym, aby miało to sens i przyniosło pożądany efekt, warto wiedzieć, gdzie i jak szukać. Nie oszukujmy się - znakomita większość firm nigdy i nigdzie nie ogłasza, że dysponuje wolnymi posadami. O tym, że takie posady są, wiadomo nieoficjalnie i jest to wiedza dostępna zwykle dla nielicznych. I tu znów z góry na przegranej pozycji są absolwenci nie mający żadnych doświadczeń zawodowych.

Zdaniem wielu specjalistów najlepiej jest szukać pracy wtedy, gdy ma się już jakąś pracę. To paradoks, ale tylko pozornie. Człowiek, który jest już gdzieś zatrudniony i który stara się o inną pracę, zachowuje się w czasie rozmowy z ewentualnym przyszłym pracodawcą zupełnie inaczej, niż ktoś, kto nie ma pracy w ogóle. Ten pierwszy jest pewny siebie, bardziej świadomy swoich zalet, lepiej się prezentuje - w efekcie ma o wiele większe szanse na nową posadę, niż ten drugi. Warto o tym wszystkim pamiętać zwłaszcza teraz, kiedy z miesiąca na miesiąc statystyki dotyczące bezrobocia w naszym kraju są coraz gorsze.

DAREK

1 komentarz: