wtorek, 24 stycznia 2012

Awantura

Gdy pierwszy raz w życiu miałem okazję pobuszować w sieci, polskich stron gejowskich jeszcze w niej nie było. Ale w jakiś czas później przez przypadek znalazłem na zachodnim, bezpłatnym serwerze "inną stronę". To był wówczas serwis siłą rzeczy skromniejszy i uboższy w porównaniu z obecną wersją. Już nie pamiętam dokładnie jak, ale chyba w podobny sposób, czyli też przypadkowo, trafiłem na "Gejowo", również skromniejsze i uboższe, niż dziś. W sumie nawet nie ma o czym mówić, przeważnie tak jest, że strony internetowe początkowo nie rzucają na kolana, dopiero z czasem, a i to też nie zawsze, zyskują swój styl, nabierają blasku, wreszcie cieszą się mniejszą lub większą sympatię wśród ludzi.

Tak też właśnie toczyły się losy obu wspomnianych serwisów. I w zasadzie nie byłoby w tym wszystkim niczego intrygującego, gdyby nie jeden istotny szczegół. Otóż odkąd sięgam pamięcią autorzy obu stron, najdelikatniej rzecz ujmując, nie darzyli się sympatią. Nie wiem, od czego to się zaczęło, ale też i - prawdę powiedziawszy - niespecjalnie mnie to interesuje.

Pamiętam, że w dzieciństwie przyjaźniłem się bardzo z pewnym Markiem i wydawało mi się, że tak będzie zawsze. Ale któregoś razu bardzo się z moim najlepszym kumplem z podwórka pożarłem, pobiliśmy się nawet, a potem przestaliśmy się do siebie odzywać. Było to mniej więcej dwadzieścia lat temu, do dziś omijamy się na ulicy szerokim łukiem - dwaj dumni trzydziestolatkowie. I wciąż nie wyobrażam sobie, abym mógł podejść do niego pierwszy, podać rękę i zapytać "co słychać". Marek też pewnie sobie tego nie wyobraża. Mało prawdopodobne, abyśmy jeszcze kiedykolwiek mogli utrzymywać normalne kontakty. A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ja absolutnie nie pamiętam, o co my się tak śmiertelnie wtedy pokłóciliśmy. Pewnie na początek o jakiś drobiazg, potem zaś o wszystko. Być może tak samo było kiedyś w przypadku "innej strony" oraz "Gejowa", nie wiem.

Powiem Wam szczerze, że dopóki konflikt między założycielami obu tych serwisów przez długi czas w zasadzie nie wykraczał poza wzajemne złośliwości, dopóty bardziej mnie to śmieszyło, aniżeli niepokoiło. Wszyscy polscy webmasterzy stron gejowskich od dawna doskonale wiedzieli, że obaj panowie się nie znoszą i konsekwetnie pomijali ten fakt wiele mówiącym milczeniem, bo i co tu komentować. Ale ostatnio sprawy zaszły za daleko. Padły publicznie z obu stron bardzo poważne oskarżenia, do akcji wkroczyli adwokaci i oto staliśmy się obserwatorami wyjątkowo żenującego spektaklu. Nigdy przecież dotąd nie zdarzyło się w polskim gejowskim internecie, aby webmasterzy aż tak skakali sobie do oczu. Na dodatek zostali do tego wszystkiego wciągnięci - uważam, że zupełnie niepotrzebnie - czytelnicy obu magazynów, wszak przeciętnego geja-internautę guzik to wszystko obchodzi.

A to przecież nie tak miało być. Redagowanie i prowadzenie strony gejowskiej to przede wszystkim bardzo fajne dodatkowe zajęcie, które znakomita większość z nas wykonuje niezależnie od swoich podstawowych obowiązków zawodowych, studenckich czy szkolnych. Nikt z nas przecież nie ma z tego pieniędzy, wręcz odwrotnie - zwykle dokładamy do interesu inwestując w serwery, opłaty związane z utrzymaniem domen itd. Ale robimy to dla czystej przyjemności oraz zwykłej satysfakcji, a w każdym razie ja tak robię, bo w świecie realnym w moim przypadku o czystej przyjemności i satysfakcji wynikającej z wykonywania obowiązków służbowych mogę tylko pomarzyć. Tymczasem zdaje się, że w przypadku obu walczących ze sobą stron jest zupełnie inaczej.

Nie mam zamiaru wypowiadać się, kto we wspomnianym sporze jest winien, a kto nie - i nie oczekujcie ode mnie takich opinii, bo za mało wiem o całej sprawie. O ewentualnej winie tej czy innej osoby lub osób rozstrzygnie pewnie sąd i mam tylko nadzieję, że stanie się to szybko. Chociaż moim zdaniem i dziś chyba nie byłoby za późno na polubowne rozwiązania - pod warunkiem, że obie redakcje jednocześnie wykazałyby maksimum dobrej woli, ale to mało prawdopodobne. Tak czy owak jednego jestem pewien - w polskim gejowskim internecie po tej awanturze nic już nie będzie takie samo, jak dotąd. Szkoda, bardzo szkoda.

DAREK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz